1000 l w obiegu - akwarium dekoracyjne ogólno-towarzyskie
Cześć wszystkim.
Poniżej opiszę Wam moje akwarium, które zostało zalane w grudniu 2014 roku.
Mimo, iż nie jest to akwarium typowo roślinne (a o takowych traktuje to forum) to postanowiłem zebrać się w sobie i skrobnąć parę słów, głównie dlatego, że dostaję dużo zapytań co i jak jest zrobione od strony technicznej. Może komuś przydadzą się jakieś informacje, gdy będzie planował swój wymarzony duży baniak lub modernizował coś w istniejącym.

Opis akwarium
1. Litraż i wymiary akwarium – 882 litry brutto, wymiary 180x70x70
2. Oświetlenie – pokrywa DIY z LED 260W (6 naświetlacz x 30 W 6500 K, 2 x naświetlacz 10 W 6500 K, 1 x belka LED 30 W 6500 K, 1 x belka LED 30 W RGB) – no może nie do końca DIY, ale według mojego widzi mi się.
3. Filtracja – sump 192 litry brutto, wymiary 80x60x40, przepływ boczny w podziale na 4 komory na pompie Jebao DCT 6000.
4. CO2 - butla 6kg; podawanie 24h dość silnym strumieniem poprzez reaktor podłączony do kubła.
5. Inny sprzęt – kubeł Eheim 2260do filtracji mechanicznej z zasilaniem górnym poprzez pompę NCM 3500 L/H podłączony poprzez otwory w dnie, falownik Jebao RW-15 (na zasilaczu 12V ponieważ na 24V był za mocny), regulator temperatury RT-2, dozownik nawozów Jebao DP-5, filtr RO, reduktor ciśnienia wody do stałej podmiany wody, zbiornik do podmian, kwarantanno-żłobek, akwarium na rośliny z przycinki.
6. Parametry wody – te stałe to NO3 PH-7, KH-9, GH-14, temp. 24,5.
7. Użyte dekoracje – rośliny żywe.
8. Obsada akwarium – skalary, bojce wspaniałe, synodontisy, mieczyki, krewetki red cherry, ślimaki military helmet, drobnica.
9. Ew. rośliny – lotosy tygrysie, Cryptocoryne Wendti Green, Cryptocoryne Wendti Red, Cryptocoryne Ciliata, Echinodorus Ocelot Red, Echinodorus Ocelot Green, Bacopa Australis, Rotala Rotundifolia Hygrophila Cherry Leaf, Cabomba Caroliniana, Echinodorus Amazonicus, Microsorium Pteropus, Bolbitis Heudelota itp.
Opis, przemyślenia, wnioski itd.
Na początku trochę historii i innych przemyśleń zebranych z paru wątków tak, żeby wszystko było w jednym.
Akwarystką zajmuje się amatorsko jakieś ćwierć wieku. Zaczynałem od słoika z 4 neonkami w latach 90-tych, dochodząc do 14 zbiorników w jednym pokoju w rozkwicie choroby jaką niewątpliwie jest akwarystyka. Trzymałem (a niektóre rozmnażałem) większość stworzeń wodnych dostępnych wtedy na rynku wliczając w to kraby, aksolotle i żółwie czerwonolice. Swoje pierwsze duże akwarium (648 L) z paletami założyłem 14 lat temu i to na nim zdobywałem doświadczenie jeżeli chodzi o filtrację poprzez sump, stałą podmianę wody, filtr RO, oświetlenie T5 itp. Tak naprawdę na nim się przekonałem (a raczej moi rodzice) ile taka zabawa kosztuje i co się z nią wiąże.
Kupno samego akwarium to był pikuś (używane z all… za 500 zł ze stelażem w komplecie). Chyba nie muszę nikomu mówić, że zgoda rodziców na postawienie takiego kolosa na ostatniej kondygnacji domu przysłoniła mi wszystkie istotne aspekty, na które powinno się zwrócić uwagę.
Akwarium kupiłem z pękniętym wzmocnieniem wzdłużnym (tu z pomocą przyszedł mi Thewald, który przy okazji wiercenia dziur pod komin i adaptacji starego akwarium na sumpa wyciął je i wkleił nowe), za niskim stelażem bez zabudowy (do tego pogiętym, a raczej bardzo krzywo pospawanym) i jednym starym kubłem Fluvala 303. Na szczęście Bozia rączki mi dała i uporałem się sam z zabudową i podłączeniem hydrauliki oraz stałą podmianą z odprowadzeniem do ścieku + podłączenie hydroponiki ze starego akwarium.
Pamiętam, że wtedy był to dla mnie priorytet, bo nie chciałem już nigdy więcej latać z wiaderkami do podmiany. (Wcześniej nawet w zwykłej 200-tce, zrobiłem stałą podmianę wody, gdzie ściek był odprowadzany poprzez pudełko grawitacyjne z pojemnika na płatki śniadaniowe do spłuczki toaletowej a dolewka zasilana była przez kroplownik Gardeny). W obiegu była pompa do CO2 znaleziona gdzieś w piwnicy (Grundfos 25-60 – niezawodny, ale strasznie prądożerny ok. 90 W i bardzo się grzejący – kupa ciepła szła w powietrze), 3 grzałki 150-200W, oraz pokrywa własnego projektu (ta z resztą jeszcze wisi nad nowym baniakiem). Podłoże się zmieniało żwirek, piasek a później Manado. Całość jak na tamte czasy, czyli jakieś 12 lat temu zamknęła się w 5000-6000 tysiącach złotych.
W pokrywie miałem 8 x 54 W T5 – świecenie 10 godzin dziennie, grzałki 450-600 W temp. utrzymujące temperaturę w akwarium 30 stopni (w zimę chodziły non-stop, latem jakieś 6-8 godzin – zapytacie dlaczego, aż tyle i po co, a bo akwarium miało być otwarte), pompa CO2 90 W 24H, dwa kubły 24 W x 24H, dwie turbinki 20 W x 24H (jedna do hydroponiki) druga z gąbką. Licznik prądu to wytchnienia nie miał, zwłaszcza, że obok stała stara 200 – tka do „niby” likwidacji. W końcu po 3 latach przygody z dyskowcami a raczej idącymi ciągle w górę cenami energii, przesiadłem się na skalary, które mam do dziś. Temperatura została zmniejszona do 25 stopni a światło do 4 x 54 W T5 by następnie zamienić je na Ledy.
Parę historycznych fotek
O obecnym, a raczej litrażu przekraczającym m3 myślałem a raczej marzyłem od zawsze. W między czasie przyszła decyzja, by przenieść się na swoje.
W 2006 roku, kiedy planowałem zakup mieszkania jednym z najważniejszych warunków jakie miało ono spełniać to układ taki, żeby za akwarium można było zrobić (chociaż w minimalnym stopniu) zaplecze akwarystyczne a sam zbiornik miał najlepiej 1000 litrów i podłączenie do mediów. Niby prosta sprawa, ale uwierzcie mi, że łatwo nie było. Na etapie adaptacji mieszkania powstało zaplecze oraz podejścia mediów, oprócz CO – niestety nie udało mi się mieć wszystkiego. Niestety wykończenie pochłonęło wszystkie wolne fundusze, w związku z czym na akwarium musiałem sobie poczekać, aż do grudnia 2014 r. Przez ten okres miałem cały czas dwie 200 – tki i trzy 60 – tki oraz u rodziców 648 – kę, jednak to nie było to do czego chciałem a zaplecze tylko drażniło moje oczy.
Dzięki tak długiemu okresowi oczekiwania miałem sporo czasu na przemyślenia, planowanie i szukanie okazji do zakupu dużego akwarium. Początkowo byłem zdeterminowany na kupno używanego zbiornika. Szukałem tylko takiego z 1 na przedzie, jeżeli chodzi o litraż. W końcu w 2011 r. udało mi się i znalazłem moje cudo ok. 1100 l w panoramie – no cóż to było za szczęście.

Po na mowie drugiej połowy, pojechaniu 100 km celem obejrzenia zbiornika byłem już pewny, że je biorę. Jedne czego nie byłem pewny to czy uda mi się je wnieść do mieszkania (mam wąski korytarz z zakrętem 90 stopni) oraz tego czy strop w moim mieszkaniu wytrzyma takie obciążenie.
Z pierwszym problemem poradziłem sobie w następujący sposób. Z kartonów zbudowałem makietę akwarium i pokonałem z nią całą drogę z przed klatki bloku, poprzez windę do mieszkania na miejsce docelowe. (
Dodatkową zaletą takiej makiety jest to że można zobaczyć jak takie wymarzone akwarium wygląda wizualnie, czy wygodnie się obsługuje i sięga w każde miejsce, czy w danych miejscach w których planowaliśmy np. gniazdko, spływ do kanalizacji, powrót wody z filtra itp. nie wypada akurat wzmocnienie poprzeczne akwarium albo noga od stelaża, czy nie wygląda w danym pomieszczeniu na za małe lub za duże lub wręcz będzie przeszkadzać w normalnym użytkowaniu pomieszczenia, no i na koniec, jeżeli nie jest klejone na miejscu tylko ma przyjechać w całości to czy da się je w ogóle wnieść. Raz bez tego zabiegu bym wtopił). Przed tym testem na oko i z miarką w ręku przechodziło mi akwarium o 20 cm dłuższe – mógłby być zonk.

Wiedząc już, że lipa z miejscem do wniesienia akwarium, bo mieściło się tylko ono, ale ręce je taszczące już nie zacząłem kombinować jak to wielkie coś wnieść w całości do mieszkania. Koniec końców zrobiłem sobie z płyty wiórowej wzmocnionej profilami do GK platformę na kółkach. Płyta była szersza od akwarium po pół centymetra na stronę, dzięki temu wiedziałem, że nie walnę żadnym rogiem w ścianę lub drzwi, a sama operacja wniesienia akwarium trwała może 10 min.
Po upewnieniu się, że wszystko gra zająłem się punktem nr 2 czyli sprawdzeniem, czy wraz z akwarium nie znajdę się, któregoś pięknego dnia u sąsiadki w salonie. Niby sprawa prosta, zwłaszcza jak się ma inż. budowlanego w postaci własnego Taty. Akwarium miało stać przy słupie i podciągu na styku dwóch stropów. Według fachowej opinii mojego Taty, własnego doświadczenia i przeczytaniu iluś tam wątków na różnych forach pt. czy strop wytrzyma i dopowiedziach typu „kolega to w starej płycie na 10 piętrze 1500 litrów + sump trzyma i nic się nie dzieje”, byłem pewny, że spokojnie mogę je tam postawić.
Pozostawał jednak jeden mały szczegół – co zrobić w przypadku, gdyby akwarium pękło i nastąpiło by zalanie mieszkań 6 pięter w dół. (Ubezpieczyciel może odmówić wypłaty odszkodowania w przypadku ewidentnej winy poszkodowanego. Tu niewątpliwie, gdyby chciał to mógłby się jej doszukać w postaci nadmiernego obciążenia stropu w stosunku do założeń projektowych czyli 250 kg/m2, jego ugięcia a w konsekwencji pęknięcia akwarium). Jakoś mi się nie uśmiechało ewentualne robienie remontu 6 sąsiadom z własnej kieszeni, w związku z czym zrobiłem u konstruktora mojego budynku opinię w formie ekspertyzy budowlanej dopuszczającą postawienie akwarium o max. wymiarach w danym miejscu. Konstruktor zrobił wyliczenia, rysunki itp. a co najważniejsze podbił się pod tym swoimi uprawieniami i podpisał, że strop wytrzyma w danym miejscu obciążenie statyczne na powierzchni 180x80 ok.1,1 tony. Po załatwieniu tych spraw akwarium pojawiło się w domu.
Stan euforii nie trwał jednak długo a mianowicie do momentu chęci zrobienia półokrągłej zabudowy.
Niestety akwarium panorama to nie był przemyślany zakup. Wycena (gdzie bym nie pytał i z wielką łaską) estetycznej zabudowy z płyt giętych pod wymiar, lakierowanych lub obkładanych fornirem zaczynała się od 15 tysięcy w górę, co przyczyniło się do zaprzestania projektu i sprzedawania akwarium rok czasu (niestety amatorów na tak duży zbiornik jest śniegu w lipcu). Po tym projekt akwarium znowu trafił do szafy na dwa lata.
W końcu w 2014 r. spiąłem poślady i wziąłem się za planowanie mojego widzi mi się jak Bóg przykazał i zacząłem od projektu w sketchup-ie. Wymiar miałem ograniczony do max 196 cm x 80 cm. Chciałem iść na maxa, jednak zdrowy rozsądek tym razem zwyciężył i zamówiłem 180x70x70.
Dlaczego taki? Po pierwsze jest to wymiar w miarę standardowy, więc przy odsprzedaży nie powinno być problemu. Dwa – miałem już lampę pod taki wymiar (14 lat temu zapłaciłem za nią krocie i szkoda mi się z nią było rozstać, pierwotnie była na T5, które w tamtych czasach było tak samo nowinką jak dzisiaj LED-y (
czytaj więcej), która pasowała do wnętrza mieszkania. Dlaczego szerokość 70 a nie 80 – poprzednie akwarium miałem 60 cm szerokie i 60 wysokie i dobrze pamiętałem, że tylko dzięki temu, że stelaż był niski to jakoś tam do podłoża przy tylnej ścianie się dostawałem. Stwierdziłem, że jak zwiększę wysokość do 70 cm to 80 cm w głąb będzie za dużo i z perspektywy ponad roku czasu użytkowania cieszę się, że posłuchałem głosu rozsądku.
Obsługa akwarium jest tylko i wyłącznie ze schodków i nawet dzięki nim przy szerszym akwarium miałbym już problem (całość ze stelażem ma 142 cm). Wysokość mogłaby być 5 cm niższa – byłby łatwiejszy dostęp serwisowy oraz dla światła. Z drugiej strony zawsze chciałem mieć wysokie akwarium, żeby w razie, czego móc poszaleć z formowaniem wysokich skałek, półek itp. a tak naprawdę chciałem dać skalarom porządny słup wody.
Przeczytaj dalszą część historii
Komentarze do materiału na forum dyskusyjnym
Pokaż komentarze (179) Przejdź do wątku na forum