900l za duże na zielsko za male na ryby... Objętość – 900l.
Wymiary – 250x60x60.
Oświetlenie - 1x30W LED + 1x30W LED(nad hydroponiką). Wcześniej 3x150W HQI i 1x70W HQI.
Nawożenie - brak, wcześniej dużo.
CO2 – brak, wcześniej komputer utrzymywał stałe PH 7.0 szło ok. 6KG
CO2 co 2 miesiące.
Podłoże – piasek do piaskownic z marketu, wcześniej ziemia, glina, żwirek z zoologicznego.
Parametry wody – dobre, od kilku miesięcy nie badam. Wcześniej - PH - 7, Gh, Kh 5-10 (tak mi skakały różnie te wartości), NO3 - 0-10, NO2 - 0 i niepojęte poziomy fosforu które nie wiedziałem skąd się biorą, jakby zdechły kot był zakopany pod żwirem (o tym później).
Temperatura - 23-27C (pokojowa, bez grzałek)
Filtracja –
Eheim 2260,
Eheim 2028,
Eheim 2228, Rena Filstar XP2 + hydroponika, cyrkulator Jebao RW 15 ustawiony na 3.
Gatunki roślin:
- Obgryzione
Lotosy (grzybienie afrykańskie). Kiedyś to było zielsko – ale gurami zżarło
.
Gatunki ryb:
- Gurami Olbrzymie x 1.
- Pielęgnica Pawiooka – 10 sztuk.
- Zbrojnik niebieski – 3 sztuki.
- Gibiceps – 1 sztuka.
- Barwniak Czerwonobrzuchy – 2 sztuki (próbowałem wyłowić, ale się nie dało – całą inną drobnicę oddałem, a te się nie dały złapać i żyją już prawie rok czasu z pielęgnicami…).
Wszystkie ryby mam od maleństwa, a barwniaki i zbrojniki od jajeczka.
Zakładam ten temat o swoim akwarium, bo przeczytałem wątek o zakładaniu dużego akwarium i prośbą o rady. Nie chcę nikomu zaśmiecać tematu „złotymi radami” i wrzucać zdjęcia swojego baniaka dlatego napiszę tutaj – dla wszystkich – jak to jest mieć duży zbiornik.
Od razu na wstępie zaznaczam, że 900l – to nie jest duże akwarium. Fakt przez pierwsze pół roku robi wrażenie ogromnego, ale z każdym kolejnym wydaje się mniejsze i mniejsze. Teraz jest dla mnie zupełnie normalne. Zakładałem ten zbiornik likwidując 3 inne roślinne akwaria: 216l, 112l i 60l, z myślą, że jeden duży będzie się prowadziło łatwiej, prościej, przyjemniej i więcej błędów wybaczy będzie pięknie. Każdy prowadząc swoje zbiornik dochodzi do różnych wniosków bo każde akwarium jest inne i nie ma złotych recept czy cudownych środków, ja napiszę jak było i jest u mnie.
1. Wysokość szafki – jak damy niską – to wygodniej będzie grzebać w akwarium. Ja mam metrową żeby butle
CO2 mi wchodziły i wchodzą, ale przycinać
rośliny stojąc na krześle jest niewygodnie. Bardzo niewygodnie, z każdym miesiącem coraz bardziej, a z każdym rokiem…
2. Filtracja – nauczony doświadczeniem z mniejszych zbiorników roślinnych byłem pewien, że filtry kubełkowe dadzą radę takiemu litrażowi i że woda będzie kryształ szczególnie w takiej hybrydzie low-techa. Błąd, przy takim litrażu powinien być SUMP. Wszystko inne to tylko półśrodki. Drogie, buczące, niebezpieczne bo uszczelki w kubełkach czasem puszczają i wtedy na podłogę z szumem i ciśnieniem wodospadu leje się nieprzerwany strumień wody. Taką niespodziankę zafundował mi Rena Filstar XP2 – bardzo dobry filtr, ale uszczelka już stara była i jak działał z podciśnieniem to było wszystko OK, nic nie ciekło ale jak wyłączyli prąd to tak walnęło wodą na pokój , że w pierwszej chwili nie wiedziałem co robić… Akcja zakończyła się bez strat bo byłem w domu, od tamtej pory przy zalewaniu wyłączam i włączam wielokrotnie filtry żeby sprawdzić czy gdzieś nawet kropla wody się nie pojawia.
Mimo 4 filtrów z czego 1 to potwór
Eheim 2260 (2400l/h – i jest to prawdziwy przepływ) woda nie jest krystaliczna. Kiedy w akwarium były
rośliny i żwir, nie było widać kup. Jak położyłem jasny piasek – od razu zaczęły przeszkadzać, więc niezbędny stał się cyrkulator. Przy długości zbiornika 2,5 metra musi to być coś mocnego, bo tanie chińskie cyrkulatorki kompletnie nic nie dają.
Nauczony doświadczeniem radzę do roślinnego dużego akwarium duży SUMP, do dużego akwarium bez roślin duży SUMP + mocny cyrkulator. Można używać filtrów wewnętrznych z gąbkami – ale przy mocy 2000l/h (a takie powinny być żeby coś dawać) są głośne, a gąbki trzeba czyścić co 3 dni, góra raz w tygodniu – niby nic takiego – ale to pół godziny płukania wielkiej gąbki w wannie…
A jeśli już nie mamy SMPA, a wielki baniak stoi – cóż wtedy kubełki, jeden, drugi, trzeci… do skutku i radzę z jednej strony dać wloty do filtrów, a z drugiej (te 2-3m dalej) wyloty wtedy ta woda będzie jakoś krążyć
. W roślinnym akwarium silny cyrkulator będzie robił młyn w roślinach, a słaby nic nie da… Jeśli nie mamy roślin to same kubły nie załatwią całej filtracji – polecam zrobić sobie filtr hydroponiczny (skrzynka z roślinami przez którą ciągle przepływa woda z filtra i w ten sposób jest oczyszczana przez
rośliny – to naprawdę znakomicie działa).
3. Oświetlenie – jeśli to ma być akwarium roślinne to trzeba go optymalnie oświetlać – inaczej niewiele co urośnie. Tu widzę 2 możliwości HQI lub LED. HQI jest rewelacyjnym światłem zarówno dla roślin jak i do oglądania akwarium. Jest też bardzo wydajnym źródłem światła i ma tylko jedną wadę – żre prąd
. Na początku mi to nie przeszkadzało ale po jakimś czasie zaczęło, kiedy co roku dostawałem w czerwcu z energii rachunek wyrównawczy na 2000 PLN…. normlanie płacąc co 2 miesiące po 750PLN za prąd.
Świeciłem 3X150W + 1X70W po 12 godzin dziennie – na końcu zszedłem do 1X 150W i 8 godzin trzymając same
anubiasy, mikrozoria,
kryptokoryny itp. (co ma dodatkowe plusy ale o tym później).
Drugim rozwiązaniem są LED’y. Niby dają tylko dosłownie ciut więcej lumenów na Wat od HQI ale robią to punktowo i tak jakoś lepiej
. Szacuję, że 100W góra 150W w POWER LED (1W) fajnie doświetli baniak 2,5 metra z roślinami. Obecnie mam 30W w 1W POWER LED’ach i jest OK (ale nie mam roślin
). Kilka uwag – swoje lampy robiłem sam (nic trudnego) zapłaciłem za części (wybierając niemal najtańsze) co najmniej 2 x tyle co za gotowe lampy LED robione DIY i wystawione na serwisach aukcyjnych. (Taki cud jak z samochodami sprowadzonymi z niemiec tam są drogie, a po przekroczeniu Odry i opłatach cena spada minimum o 1/3).
Na czym oszczędzają domowi producenci? Na radiatorze – dioda MUSI być zimna (nie gorąca), cienkie aluminiowe korytko (jak rynienka na kable) IMO się nie nadaje do chłodzenia POWER LED – nawet tych 1W. Diody w większości też montowane są najtańsze – ale to nie jest regułą, tylko trzeba pamiętać że takie Cree kosztują od 5 do 15 PLN, ja robiłem na EPISTAR i jestem zadowolony (ale nie mam roślin i tak naprawdę to nie wiem jak poznać czy mam oryginalne diody a nie podrobione
).
4. Podłoże – polecam najtańszą ziemię uniwersalną pod żwir jeśli nie chce się wydać majątku, lub specjalistyczne substraty które dają dokładnie to samo tylko są drogie
(dają trochę więcej dla świadomego akwarysty). Przy braku roślin polecam piasek, przy dobrze ustawionym cyrkulatorze i filtrach będzie wiecznie czysty – mi się to nie od końca udało – tzn. Osiągam efekt zera kup przy dodaniu do 4 filtrów kubełkowych jeszcze 2 wewnętrznych z dużymi gąbkami po 2000l/h. Ale hałas i czyszczenie tych gąbek zmusiły mnie ostatecznie do ich wyjęcia i zaakceptowania faktu, że raz w tygodniu z „końcowych” 30-40cm podłoża muszę ściągnąć kupy.
W zasadzie nie muszę bo ciągle tam są w takiej samej ilości czy ściągam czy nie. Ale dzięki temu w sobotę wieczorem mam ładnie
(jak narośnie kup to rybka ruszy ogonem, wznieci nieczystości i wpadną do obiegu skąd zostaną zassane przez filtry). Tu uwaga – zbrojniki, a szczególnie Gibiceps robią największe, najcięższe, najdłużej utrzymujące się na pisaku kupy, gdyby nie te ryby piasek byłby czyściutki (ale je lubię, więc mam syf
) Ogólnie: piasek jest fajniejszy od żwiru i nie jest trudny w utrzymaniu.
5. Podmiany. O wiadrach, odstawianiu wody itd. można zapomnieć. Lejemy prosto z kranu. Kilka lat temu, kiedy zakładałem zbiornik rozważałem stałą podmianę, na szczęście się na nią nie zdecydowałem popełniłem jednak błąd, a nawet kilka co kosztowało życie ryb...
Wyczytałem na jednym z forów w wątku doświadczonego akwarysty, że zakładamy sobie zwykły kran (lub baterię prysznicową) na wylocie montujemy filtry narurowe i lejemy przez nie wodę prosto do baniaka. No to kupiłem sobie baterię z termoregulacją i było super.
Dopóki się nie popsuła i albo lała gorącą wodę, albo lodowatą i zależało to od przypadku… trzeba było nieźle kombinować żeby dolać wody… Wymieniłem w końcu (co nie było łatwe ze względu na trudny dostęp głęboko na dnie szafki) na zwykłą baterię z regulacją w uchwycie.
Drugi błąd – to w ogóle pomysł żeby wlewać ciepłą wodę. Po 4 latach dopiero doszedłem, że wysoki poziom fosforu zawdzięczam ciepłej wodzie z kranu. Ta sama ciepła woda odpowiedzialna była za krótkie życie skalarów i innych delikatnych ryb.
Zimna woda – w 99% przypadków woda prosto z kranu nadaje się do wlania od razu do akwarium, nie potrzeba jej odstawać, nie potrzeba filtrować przez narurowce itd. W Polsce uzdatnianie wody w 99% polega w dzisiejszych czasach na ozonowaniu. Chlor został chyba już wszędzie wycofany (ozonowanie jest tańsze). Odstawanie wody na 24h żeby pozbyć się chloru nie ma sensu bo go tam i tak nie ma. Co innego żeby odstawić wodę żeby się ogrzała – to ma sens – tylko nie w przypadku 1000l akwarium… Podmiany więc trzeba robić często, ale małe, żeby nie obniżać zbyt mocno temperatury wody – ja robię raz w tygodniu ok 10%.
Ciepła woda – to dokładnie ta sama woda co zimna tylko podgrzana przez wymiennik ciepła (na chłopski rozum: woda płynie rurą obok grzejnika i się nagrzewa) – czyli można by ją lać prosto do akwarium? I tu niestety tak różowo nie jest. Teoria jedno, a praktyka drugie.
Ciepła woda zatyka rury kamieniem, aby do tego nie dopuścić do wody dodawane są np. gazy techniczne i nie pamiętam co jeszcze – są na to różne normy itd. (i nie dodają tego ciągle, tylko czasami – i czasami taka woda trafi do akwarium, ryby chorują i nie wiadomo dlaczego – przecież wszystko było tak jak zawsze…) Sporo czytałem, a do wniosku doszedłem takiego – żeby nigdy nie lać ciepłej wody z kranu do zbiornika – dla niektórych to oczywiste, a dla mnie takie nie było.
Wylot wody z akwarium można zorganizować grawitacyjnie – wąż z zaworem wkładamy do kanalizacji, zalewamy wodą i po odkręceniu zaworu woda sobie spływa, lub ciśnieniowo przez rozgałęźnik z zaworem przy filtrze – u siebie mam 1 opcję i działa super, podczas spuszczania wody czyszczę szybę, i robię porządki, przy większym ciśnieniu mógłbym nie nadążać.
6. Glony – można sobie kupić
Twinstar, lampy UVC, i inne wynalazki, a można szukać równowagi w prowadzeniu zbiornika.
Twinstar – nic nie daje - czyste placebo, sprawdziłem (w małym
krewetkarium bo w 1000l sobie tego urządzenie kompletnie nie wyobrażam).
Ja rozumiem, że jak ktoś wyda 1000 PLN na super ekstra bomblujące urządzenie to musi działać, ale kupują je zazwyczaj ludzie którzy i tak glonów mają tyle co kot napłakał, a po zakupie nowej zabawki z jeszcze większą uwagą prowadzą swój wodny świat. I ta większa uwaga więcej daje, niż super hiper urządzenie przeprowadzające elektrolizę wody (ta mgiełka to O2 i H).
Lampa UVC – pomaga przy zakwicie wody. A jak się nie ma zakwitu – to tylko żre prąd. Bez obaw, nie wybije bakterii, nie obniży ani nie zwiększy odporności ryb, nie rozłoży nam nawozów itd. po prostu niepotrzebnie działa. Teoretycznie sterylizuje wodę – i to na pewno prawda, ale jak bardzo, jaki przepływ trzeba by ustawić itd. żeby działała nie tylko na zakwit pierwotniaków? Ja tego nie wiem, pół roczne doświadczenie z 55W
JBL i 18W lampą Terta jednocześnie w obiegu wykazały, że w zdrowym 900l akwarium ze słodką wodą i normalną ilością glonów - nie wpływa na nic…
Środki chemiczne – na zwykłe (zielone) glony nie ma sensu ich stosować – trzeba tak prowadzić akwarium aby wytworzyła się równowaga między roślinami wyższymi, a glonami i tyle. W akwarium bez roślin tą równowagę zapewnia u mnie filtr hydroponiczny. Krasnorosty – działa tylko aldehyd glutarowy – czyli
CO2 w płynie (do dużego akwarium polecam rozcieńczać aldehyd glutarowy – taniej) i kwasek cytrynowy – ale trzeba np.
anubiasa wyjąć z wody żeby w kwasku moczyć, a aldehyd można lać do baniaka. Trzeba dokładnie dobrać dawkę i krasnorosty padają jak muchy
nie szkodząc rybom.
Ale szkodzi na niektóre
rośliny – np.
heniek mi padł… i zauważyłem, że woda robi się po nim blada, jakby coś się wytrącało… po jakimś czasie zaniechałem stosowania (używałem tylko jak miałem wolno rosnące
rośliny – głównie
anubiasy, mikrozoria itp. wcześniej nie było takiej potrzeby, teraz też nie mam – hydroponika załatwia problem glonów – przynajmniej przez ostatnie pół roku)
7. Duże jest łatwe? O nie, nie jest. 2,5 metra roślinniaka to mordęga. Samo przetarcie szyby od wewnątrz trwa około 15-20 minut. Jeśli się chce ładny trawnik, fajną aranżację i wysłać zdjęcie na konkurs ADA to trzeba ciąć, ciąć i ciąć.
A jak już się pięknie przytnie z jednej strony, to trzeba przyciąć drugą stronę. Jak już druga połowa baniaka wypieszczona, to można wrócić do pierwszej, bo już zdążyła zarosnąć. Jak dasz za mało nawozów – to będzie rosło wolniej, ale mogą wyskoczyć glony, może jakiś gatunek
rośliny paść, a inny w tydzień zarosnąć cały baniak itd. I tak na okrągło raz jedna strona baniaka, raz druga. Co spojrzałem w akwarium to widziałem, tu przyciąć, tu przesadzić, a tu marnieje a tu za mocno się rozrasta. No to łapy to środka i poprawianie. I tak na okrągło.
Minimum raz w tygodniu konkretne porządki – chyba, że chcę się pogodzić z utratą jednych gatunków na korzyść innych… Krótki trawniczek z
małego heńka po osiągnięciu jakichś 40x50cm wypłynął sobie w całości na powierzchnię… rybki trochę pomogły… i co? pociąć i znowu zasadzić, żeby po miesiącu mieć to samo? A posadzić 2 metry
małego heńka nie trwa 10 minut.
CO2 się kończy trzeba gonić wymieniać butle co 2 miesiące, a jak się niedokładnie dokręciło to po tygodniu… (a ani nie widać, ani nie czuć czy jest wszystko szczelnie połączone). Butle miałem 2 po 6kg bo jak nie wymieniłem od razu PH skakało z 7.0 do 8,5…
Rośliny rosły super, ale coraz mniej miałem ochoty na te przycinki. Stojąc na krześle przy akwarium było to niewygodne i męczące. Przez taką pozycję cięcie często odbywało się po omacku więc musiałem to robić ostrożnie. W końcu, po zajęciu zaszczytnego 767 w konkursie ADA w 2013 dałem sobie spokój. Rok wcześniej było 685… a ja się w tym 2013 naprawdę starałem – ciąłem zielsko przez 2 miesiące niemal codziennie. Gdybym zajął miejsce 684 – to nie wiadomo, może nadal miałbym roślinniaka
.
Historia baniaka:
Akwarium 900l mam od 2011r. Od razu miał to być roślinniak. I był. Na zdjęciach widać jaką przechodził metamorfozę. Zdjęcia wybrałem dość losowo… Po stworzeniu aranżacji życia
w 2013r.(nic oprócz 1 jasnozielonej roślinki nie jest tam przypadkowa – wszystkie
rośliny są łatwe w utrzymaniu i stosunkowo wolno rosnące) – stwierdziłem, ze akwarium ma być dla mnie a nie ja dla akwarium więc postawiłem na mało wymagające wolno rosnące zielsko. I działało.
Rośliny dawało się łatwo okiełznać. Ja tam lubię gąszcz, więc prawie wcale nie przycinałem, a nie miałem ściany roślin tylko taką fajną tajemniczą głębię. Cały czas jednak coś za mną chodziło. Od kilkunastu lat miałem akwaria. Wcześniej będąc w podstawówce też miałem – i ciągle te same ryby trzymam.
No mieć prawie 1000l baniak i w nim kilka skalarów i guraminów? Marzyła mi się duża rybka, a może kilka. Jakieś pielęgnice – ale żeby nie niszczyły roślin. I tak minął 2013r, 2014, a w lutym 2015r. spotkałem w sklepie malutkie gurami olbrzymie. Mylę sobie kupię kilka, coś pewnie padnie a coś urośnie i będzie wreszcie jakaś duża ryba.
Rośliny mam wybitnie nie smaczne, dna nie przekopują – super. No i kupiłem 9 sztuk, żadna nie padła za to wszystkie szybko rosły… bardzo szybko… a nawet bardziej. Najpierw zżarły całą kryptkorynę, potem trawnik, potem zjadały każdą roślinę którą wkładałem w miejsce trawnika.
Potem zabrały się mikrozoria, a na końcu zajęły się
anubiasami. Nie było ani jednej nie pogryzionej
rośliny czy liścia, a części już w ogóle nie było. Dla Gurami Olbrzymich nie ma niesmacznych roślin. No to może spróbować roślin szybkorosnących? 20 litrowe wiadro szybko rosnącego zielska znikało w kilka dni… Mimo obfitego karmienia warzywami, owocami, robakami, rybami i mięsem. Zmieniłem obsadę, dałem pawiookie – skoro i tak roślin nie ma – to przynajmniej pawice będę miał
.
Potem oddałem wszystkie guraminy z wyjątkiem 1 sztuki bo 900l – to małe akwarium… jak pisałem na początku… W międzyczasie wywaliłem resztki roślin, żal było wyrzucać kilkunastoletnie ogromne połacie
anubiasa nana… ale co zrobić wyglądał okropnie. Odłączyłem
CO2, wymieniłem podłoże – przy takim dnie wymiana podłoża w działającym akwarium to koszmar trwający ponad miesiąc… Zmieniłem też oświetlenie na mniej prądożerne i pasujące do hydroponiki.
Na końcu wygląda tak jak na zdjęciach (ostatnie kilka zdjęć zrobione wczoraj). Z roślin nie zrezygnowałem, mam je teraz w hydroponice
. Rada dla innych – jeśli ktoś chce mieć po prostu w domu zwykłe akwarium roślinne ładnie dopieszczone i możliwe do ogarnięcia bez poświęceń to 500l max
większy baniak lawinowo piętrzy problemy i wymaga dużo więcej pracy żeby uzyskać fajny efekt.
Jak ktoś chce o coś zapytać to śmiało
.