Po rocznej bezproblemowej obsłudze i praktycznie bezglonowym akwa zaczynam mieć małe problemy.
bańka 60L,
podłoże to ziemia ogrodowa przykryta żwirkiem ( około 5 cm )
oświetlenie 2x865 + aquarell świecone 12 h ( w sumie 3x18W bez odbłyśników )
obsada 15 neonków i około 50 krewetek Red Cherry
filtracja
tetra ex 600 ( ceramika , zeolit, keramzyt, gąbka)
Podmiany wody około 50% RO+ kraneks (4:1)
nawożenie ostatnio
K2SO4 - 20 ppm do podmian
KNO3 - 10ppm do podmian + 5ppm po 3 dniach
PG classic - zalecana dawka do podmian
10 ppm Mg do podmian
CO2 z butli około 1,5 b/s
Akwarium na tym podłożu istnieje już grubo ponad 2 lata ( o ile nie 3 )
Jakeś 3 tyg temu wyciągałem całego
małego heńka, bo była w niego zaplątana
wgłębka i nie podobało mi się to i miejscami od spodu był cały nitkami obrośnięty. Tydzień po przesadzce henia ostro zredukowałem populację blyxy. Obecnie na żwirku jest coraz więcej nitek, nie bardzo jak mogę odmulić dno żeby zmniejszyć DOC.
Ma ktoś jakieś propozycje jak pozbyć się glona? Czy konieczny będzie restart?
Proszę doświadczonych o porady, gdyż jest to moje pierwsze akwa które funkcjonuje tak długo bez restartu. Podłoże już nie " wciąga" syfu bo nie ma miejsca, jak sobie z tym poradzić?
Po ograniczeniu nawożenia nitki rosną jakby trochę wolniej, ale się nie cofają. Parametrów wody nie mierzę i wolałbym nie kupować testów, bo wydam kupę kasy zrobię je 5 razy i odstawię aż minie data przydatności i je wyrzucę.
Obecny wygląd akwa prawie taki jak w podpisie, tylko
rotala i
didiplis trochę wyższe.