Mr.Salmon napisał(a):Witam,
Piszę o tym bo przypomniało mi się moje pierwsze akwarium na którym wisiało malutkie inne akwarium spełniające rolę filtra. Woda do tego filtra była dostarczana na zasadzie naczyń połączonych szklanym kolankiem a następnie po przefiltrowaniu wyrzucana z dna za pomocą powietrza dostarczanego z brzęczyka poprzez szklaną rurkę zakończoną przy dnie mini fajeczką. Z tej fajeczki wylatywało powietrze razem z przefiltrowaną wodą poprzez inną szklaną rurkę do akwarium.
Mimo tego, że kiedyś hodowało się głównie rybki a nie
rośliny woda była krystalicznie czysta a akwarium zarastało wszystkimi roślinami jak szalone. Podłożem w tamtych czasach był oczywiście tylko żwir 3-4 mm. no i akwarium było dojrzałe.
No więc, czy takie napowietrzanie nie wystarczyłoby w małym akwarium z wodą RO ?
Taki filtr o jakim piszesz również i ja posiadałem naście lat temu. W moim przypadku pracowały one na 2 zbiornikach 34 litrowych a zasilane były tak jak i zbiorniki o większych litrażu z pompy tłokowej domowej roboty. W większych zbiornikach za filtrację odpowiadały wewnętrzne filtry gąbkowe typu "komin" a w tych 34l właśnie te wynalazki działające na zasadzie naczyń połączonych, które mile wspominam.
Pamiętam jak ukazały się w niektórych sklepach, był to towar prawie że "spod lady".
Dzisiaj to akwarysta może wybrzydzać i grymasić przebierając w tym co oferują firmy akwarystyczne, kiedyś taki filtr choć na dzień obecny archaiczny, wtedy był szczytem techniki
Wisiało to "coś" na krawędzi zbiornika a człowiek cieszył sie jak dziecko, że ma w końcu filtr zewnętrzny
Nie zmienia to faktu, że to o co pytasz jest praktycznie niewykonalne chcąc utrzymać zbiornik roślinny o takim standardzie jak obecne.
Zwyczajnie, większość jeżeli nie wszystkie zbiorniki akwarystów z "tamtych" czasów, byly tak jak piszesz zbiornikami typowo ogólnymi z nastawieniem bardziej na ryby niż
rośliny.
W takich zbiornikach
rośliny były dodatkiem i z reguły były to gatunki niewymagające a najczęściej jeden góra dwa i to te które najbardziej się przyjęły.
Nawożeniem tamtych 'prostych" zbiorników zajmowała się właśnie obsada ryb, której ilość niejednokrotnie była delikatnie mówiąc przesadzona.
To właśnie przesadna obsada zbiornika, wyższa temperatura (bo grzałki z tamtych czasów grzały jak się im zachciało) oraz obfite karmienie ryb, powodowały że łatwe w utrzymaniu i niewymagające gatunki rosły bardzo dobrze bez standardowego podawania
Co2 i przy zwykłej żarówce , która to niejednokrotnie zanurzona do połowy w wodzie spełniała role zarówno oświetlenia jak i elementu grzewczego w przypadku braku grzałki
.
Obecnie, przy takich zbiornikach i o takiej różnorodności gatunków roślin oraz ich zróżnicowaniu pod względem wymogów, zbiorniki bez
Co2 zwyczajnie mają małe szanse na sukces. Oczywiście jest to też możliwe ale wtedy trzeba się "podpierać" np. węglem w płynie.
pozdrawiam