Witam.
Ponad 2 tygodnie temu restartowałem akwarium.
Najpierw tradycyjnie nawiedziły mnie okrzemki, rozrosły się bardzo, ale zostały zjedzone przez krewetki i otoski, które wpuściłem wczoraj. Zostało ich jeszce trochę, ale i tak znikła już większość. Wcześniej miałem jeszcze problem z bardzo długimi nitkami (nawet do 20cm) na tylnej szybie (czarne tło, przypuszczam że 'przyciągało' światło). Po starciu ich i podmianie wody problem ustąpił.
Teraz mam nowy niestety. Dziwne nitki ulokowały się na niektórych roślinach (i to co dziwne tylko w jednej części akwarium). Nie wyglądają mi na typowy zdrowy i dobrze mający się glon. Wyglądają raczej na konkretny syf poprzyklejany do liści.
Odmulaczem to ściągałem i nawet schodzą, ale dzisiaj zauważyłem tego więcej. Nie schodzi to w całości, najmniejsze okazy są silniej przyklejone i odmulaczem mogę ściągnąć tylko najdłuższe nitki.
Co to jest? Mam się martwić, czy to normalne po restarcie?
Ogólnie to te heteranthery są w sredniej kondycji. Rosną, ale stare liście zmarniały. Mam się nimi jakoś zająć, czy jeszcze za wcześnie żeby coś z nimi zrobić?