Witajcie.
Mam nieśmiertelny problem z krasnorostami (szantrasje). Zarosły mi po 4 miesiącach od startu baniaka pół akwarium - szczególnie korzenie, obrastały strasznie
rośliny.
W tym tygodniu zrobiłem generalne porządki - korzenie maksymalnie jak się da wyszorowałem, zlałem wrzątkiem i obsadziłem w znacznej części
wgłębką.
Zarośnięte szantrasjami
rośliny wyrzuciłem, w tych, które dało się uratować oberwałem obrośnięte liście. Zmieniłem oświetlenie z 24W t5 + 2x18W T8 na 3x24 W T5 (865, 840 i
Sylvania Grolux) - akwa ma 144 l. Podmieniłem 20% wody na RO (tak robię co tydzień od pewnego czasu), podwyższyłem podawanie
CO2 i zmniejszyłem przepływ z filtra.
Ale sporo tego paskudztwa zostało jeszcze na dnie, trochę resztek na korzeniach. Boję się, że to wróci. Co robić ? W tej chwili w akwa z obsady jest tylko ekipa sprzątająca:
2 zbrojniki niebieskie
2 ślimaki neritina
6 otosków
4 młode kosiarki.
Kosiarki są chyba prawdziwe (wg opisu pasują na prawdziwe - kupionde w Diskusie), ale nie widzę, żeby specjalnie skubały krasnorosty. Trochę skubią je zbrojniki, ale jedynym prawdziwym krasnożercą są neritiny.
Co dorzucić do tej obsady ? Czy krewetki amano albo fire red będą mi zjadać krasne ? Czy dodać więcej kosiarek ?
Myślałem też o zastosowaniu algo-stop depot (wiem, wiem, chemia...) zanim wprowadzę krewcie - bo wiem, że to dla nich szkodliwe, ale się jeszcze zastanawiam.
Proszę o radę, bo mam już dosyć tych paskudnych brudnych kudłów na wszystkim.
pzdr,
karpieś