Witam. Szlag mnie trafia ;/ Mam 3 akwaria po 160 litrów i ...w 2 jest problem. Nie wiem co jest grane. Utrzymuję wszędzie podobne parametry:
20 azotany
1 fosforany (zdarza się 2 mg/l)
10-20 mg K
pH - ok. 6,8-7,0 (ale najczęściej 6,6-6,8) podaję
CO2Twardość węglanowa - 4 ale był tydzień gdzie okazało się ze było zero. Podniosłem węglanem wapnia który oczywiście pod wpływem
CO2 rozpuścił się tworząc wodorowęglany (i wzrosło spowrotem do 4 kH)
Magnez na poziomie ok 10 mg/l
Korzystam z wody osmotycznej. Wszystko rosło super. Nagle...
rośliny zaczęły się po prostu rozpadać w tych dwóch akwariach. Czy ten nagły spadek twardości mógł po prostu uszkodzić już komórki i
rośliny dlatego ciężko odratować? Martwię się, że przyjdzie mi wyrzucić 2 akwaria roślin.
Gdy włożyłem
limnophilę sessiliflorę z zdrowego akwa do tego drugiego gdzie są problemy...po tygodniu czubki karłowaciały, były bardzo jasne a nagle...w połowie odpadała łodyga (robiła się nadgnita).
CO dosadzę np.
rośliny in vitro...rosną tydzień dwa i nagle gniją. Filtry mam wewnętrzne łącznie ok 1300l/h bo 1000 i dodatkowo skimmery. RYbek jest bardzo mało obsada to głównie neonki, razbory itp. Nic co niszczy
rośliny i akwaria są typu holenderskiego więc ryb "prawie" nie ma. Za to w akwarium 400l wszystko rośnie jak głupie pomimo, że kosiara czasami coś podgryzie. Nie wiem już co robić.
Aha nawoziłem podłoże... koreczki osmocote. Czy wiecie może, czy jest realna szansa, że...przenawoziłem nimi? I w wodzie parametry były spoko a w podłożu nadmiar azotu/fosforu/potasu? Choć tego samego używam w tych zdrowych i wszystko gra...
Najgorzej wyglądają:
nadwódka - rozpadła się dosłownie cała na liście i kawałki łodyg (polysperma i polysperma sunset),
limnophila sessiliflora - odpada co chwila od góry tak 3 cm
rośliny. Chwytam roślinę i dosłownie góra zostaje w ręce.
Hygrophila corymbosa zrobiła się dosłownie prawie biała, taka jasno-zielona.
Myślę czy nie zrobić od nowa wszystkiego. Robie akwaria na 100% osmozy (i podnoszę twardość CaCO3+dodaje magnez) bo jak dolałem kranówki to miałem od razu okrzemki które dosłownie zadusiły mi
rośliny i te padły przykryte brązowym nalotem. Od tamtej pory nie używam kranówki wcale (w Poznaniu ma kosmiczne ilości krzemu, chyba dlatego jest taka niedobra w smaku pewnie też sporo żelaza).
Aha: oświetlenie led
6500K 50W i full spectrum 30 W. Średnio ok pewnie realnie 0,4W na litr. (patrząc na litraż netto).
Dodam że pierwsze 1,5 miesiąca
rośliny rosły idealnie. Już zacząłem wierzyć w jakieś może bakterie/wirusy roślin tak jak to bywa z roślinami doniczkowymi...
Jeszcze coś. Pozbywałem się ślimaków siarczanem miedzi. Czy to mogło zaszkodzić? Dawka ok gram do 1,5 na całość, jak ślimaki odjechały to od razu węgiel aktywny wszedł. Czy
rośliny mogły tak szybko skumulować miedź albo podłoże? Podłoże to czarny kwarc tylko.
Będę wam wdzięczny za pomoc. Dokupiłem sobie roślin in vitro kilka opakowań ale teraz boje się wsadzać...laska mnie z chaty wyrzuci jak się dowie, że straciłem
rośliny za kilkaset złotych xD czy zrobić restart czy tylko podmiankę?
Dodam, że problemy zaczęły się gdzieś 3 tygodnie po kuracji na ślimaki. Ryby na ten czas były w osobnym akwarium. Żadna nie padła po 2 dniach z węglem aktywnym.