Dobry wieczór wszystkim.
Zamieszczam szkic aranżu, który zrobiłem sobie w akwarium, proszę o ocenę i porady, co można zmienić, zanim się
rośliny ukorzenią i będzie je ciężko poprzesadzać. To moje drugie akwarium, pierwsze zaplanowane jako roślinniak (poprzednie zaczynało od chaosu, a skończyło jako hodowlane, tj. jako zbiornik do rozmnażania i przechowywania roślin), z dużą częścią roślin, mimo że to same podstawowe, mam doczynienie bardziej teoretyczne niż praktyczne.
Ze sprzętu, tymczasowo za światło służą naświetlacze (20 watów i 10 watów), lampka się robi, robi i... Zrobić nie może. Całość przykryta jest folią streczową (wietrzę i suszę codziennie chwilę, po czym dodaję troszkę
CO2).
W lewym górnym rogu (03) na razie leży zamgławiacz, niestety, sterownik mam analogowy z rozdzielczością 30-minutową, więc zamiast co godzinę-dwie spryskiwać po kilka minut, trzy razy dziennie pryska pół godziny. Na razie wszystko idzie suchym startem, docelowo, jak już będzie woda, z tej strony będzie wylot filtra i dojdą:
03 -- w rogu wysoki pionowy korzeń z poprzedniego akwarium, porośnięty różnej wielkości
anubiasami, mikrozorium i na górze wąkrotką trójdzielną japońską zwisającą w dół i zacieniającą roślinki pod nią rosnące, obok kolejny mniejszy i lawa z mikrozoriami -- zajmie to większość wolnego miejsca, lawy, która tu nie będzie pasować (i była brzydka ta akurat), nie będzie widać, bo cała zarośnięta,
04 -- nurzaniec, też da troszkę cienia.
Jeśli chodzi o podłoże, to na spodzie mieszanka różnych dobroci z keto i mieszkankami dla bakterii (bakterie zaszczepione kilka dni wcześniej), na tym
Dark Soil. Głównie widoczne będą przód (dół?) i prawa strona, dlatego podłoże podnosi się ku tyłowi i ku stronie lewej. Niestety, zapomniałem o czystej lawie, która miała iść pomiędzy te dwie warstwy, więc może być troszkę za mało na żwirku aktywnego na substracie (chociaż nie powinno, poszło 9 litrów soila). Zorientowałem się, jak już miałem sporo nasypane, więc już nie kombinowałem, najwyżej będę płakał później. Przy starcie i dwa dni później, dodałem troszkę bakterii rozpuszczonych w wodzie. Niech się mnożą. Papu też w podżwirówce mają pod dostatkiem, przynajmniej na start.
Do pełnego obrazu brakuje, widzę, rysunku z legendą i litrażu/wymiarów. Akwarium 64 litry, 60x30x35(h), szkic poniżej.
Legenda:
01 -- lignity (na bardziej lewych są już anubiaski i mikrozorium, skrajnie prawy być może zostanie pusty),
02 -- lawa czarna z zaszczepionym mchem (od lewej: flame, phoenix, java-- zobaczę, co się przyjmie),
05 -- ponikło maleńkie, czy tam sitowie drobne (
Eleocharis parvula),
06 -- alternathera czerwona (Alternathera rubra),
07 -- bakopa południowa (
Bacopa australis),
08 -- hemiantus zwyczajny (
Hemianthus micranthemoides),
09 -- języcznik australijski (
Glossostigma elatinoides),
10 -- marsylia kolczasta (
Marsilea hirsuta),
11, 15 -- alternatera Reineka (Alternathera Reineckii), chyba mi się pomieszała nieco z ludwigą płożącą,
12 --
rotala okółkowa (
Rotala walichii),
13 --
rotala okrągłolistna (
Rotala rotundifolia),
14 -- bakopa karolińska (
Bacopa Caroliniana),
16 -- peplis dwupręcikowy (
Didiplis diandra),
17 --
ludwigia mini red,
18 --
rotala perłowa (
Rotala macrandra mini),
19 -- Amania bonsai (
Rotala bonsai),
20 --
Pływacz (
Utricularia graminifolia).
Co już widzę, to chyba powinienem pozamieniać miejscami peplisa z prawej strony z
rotalą okrągłolistną i ewentualnie karolińską -- czyli pole 13 dociągnąć w prawo do 17 i dać tam didiplisa, na to, co zostanie z 16 przesadzić rotalkę karolińską, a na pole 14 -- okrągłolistną (czy odwrotnie?). Ustawiałem to wszystko kładąc kubeczki z roślinkami albo coś, co udawało
rośliny, które miałem z emersów/wody i jakoś mi się gdzieś zapodziała ta rotundifolia -- potem na szybko ją wcisnąłem tam, gdzie najmniej przeszkadzała, ale rano zorientowałem się, że coś to nie ten plan, co trzeba.
Dodatkowe pytanie. Roślinki były w większości in-vitro (czyli takie emersy) i emersyjne, kilka gałązek z wody. Ogólnie na razie nie mam z nimi problemów (ale za wcześnie, bo cokolwiek mówić). Wiadomo, marsylia padnie, zanim zacznie puszczać nowe listki, inne roślinki, które wyjąłem z wody, pewnie potracą liście -- i to jest w porządku. Ale problem mam z glosią. Drugi raz, inny dostawca, a glosia jeszcze w pudełku, nabawiła się po dwóch dniach brązowej pożywki i się zaczęła psuć. Poprzednio (ale wtedy musiałem ją troszkę przetrzymać, niestety -- składniki podłoża nie dotarły na czas) zgniła w pudełeczku, teraz w większości zżółkła, a po posadzeniu się rozpuszcza. Wywalić? Dać szansę? Jak się z nią obchodzić? W razie czego, może ktoś z Krk chciałby się podzielić listkami z przycinki? Dodatkowe pytanie dotyczące in-vitro i innych roślinek. Niby myłem to i płukałem, ale ze zbitek nie udało się całego żelu pozbyć (podczas mycia i sadzenia wyglądało to na czyściutkie, teraz przy podłożu w kilku miejscach są małe krople galaretki). Usuwać? W wodzie to się albo rozpuszczało, albo zostawało zjedzone. Tutaj nie wiem.
Tyle pisaniny. Prosiłbym o uwagi.