Twój pomysł jest ciekawy. Podoba mi się. Jeśli mogę wtrącić swoje trzy grosze, sugerowałbym, aby średnica reaktora (średnica puszki, w której wirować będzie woda i nasycać się
CO2) była jak największa. Taki zabieg spowoduje, że szybkość przepływu cieczy w dół (gdyż stamtąd nasycona będzie zaciągana ze zbiorniczka-reaktora) będzie bardzo niewielka. Na tyle, aby rozbite ruchem wody wymuszonej przez otworki w rurce dolotowej i częściowo zdyfundowane pęcherzyki
CO2 nie były porywane z nurtem, siłą rzeczy skierowanym w dół, w reaktorze, i nie do końca rozpuszczone nie dostawały się do akwarium. Taki drobny szczegół ma dwa znaczenia dla akwarysty:
1. ogranicza straty
CO2 (co w praktyce może nie jest bardzo kosztowne, gdyż rozwiązanie, które zaproponowałeś będzie miało sprawność bliską 100%, a koszt
CO2 jest dość śmieszny), natomiast
2. efekt estetyczny - z rurki, którą woda wraca z obiegu filtr/reaktor nie będzie mnóstwa maleńkich nierozpuszczonych bąbelków, które wyglądają troszkę jak mgiełka. W przypadku wylotu wody w okolicach przedniej szyby (moja sytuacja) wygląda to trochę nieestetycznie, mimo, iż
rośliny intensywnie produkują O2 i pęcherzy tego gazu jest w toni mnóstwo. Może jestem zbytnim estetą, ale wolałbym widzieć wyłącznie unoszące się w górę pęcherzyki O2 niż mgiełkę
CO2 wydostającą się wylotu obiegu filtra.
Sam posiadam reaktor wykonany własnoręcznie z filtra narurowego. Jego wielkość to 10 cali, czyli standard, który adaptuje większość akwarystów, produkując reaktory DIY. Delikatnie zmodyfikowałem w nim pokrywkę. Mój tuning polega na tym, że wkleiłem w nią odpowiednio dopasowaną płytkę ze spienionego PCV, która uniemożliwia wtrysk wody z pokrywki w dół, lecz ciecz kierowana jest w bok. Taki zabieg powoduje, że woda (w moim przypadku wpadająca do reaktora z pęcherzami
CO2, gdyż szybkozłączka do gazu znajduje się przed reaktorem) od samej góry do samego dołu wiruje w narurowym, dzięki czemu pęcherzyki
CO2 mają dłuższą drogę do pokonania i więcej czasu na dyfuzję w wodzie. Nie zmienia to jednak faktu, iż nie rozpuszczają się całkowicie, czego efektem jest pomniana wcześniej mgiełka wydostająca się z rurki wylotowej w akwarium. Jak napisałem, u mnie w przedniej części akwarium. Moim prywatnym zdaniem, nie wygląda to ładnie, ale oczywiście każdy ma prawo do swojej opinii na ten temat.
Dlatego też bardzo przypadł mi do gustu Twój pomysł. Zazdroszczę, że masz możliwość zaprojektowania takiego urządzenia i wykonania go samodzielnie w pracy. Mnie brakuje takiej możliwości. W moim rozwiązaniu "brakuje średnicy" (czytaj: jest zbyt mała) filtra narurowego, która spowolniłaby flow wody wewnątrz: góra -> dół, co powinno pomóc w lepszej dyfuzji gazu. Z pewnością pomogłoby też zwiększenie wysokości tegoż filtra przerobionego na reaktor. Wprawdzie w sprzedaży są dostępne filtry bodaj 20-calowe, które być może nawet mają większą niż 10-calowe średnicę, ale są znacznie droższe. Moją obawę budzi też to, że taki kolos mógłby nie zmieścić się we wnętrzu szafki akwariowej.
Jeśli mógłbym, na bazie swoich doświadczeń, podpowiedzieć w jeszcze jednej kwestii, poradziłbym, aby otwory w rurce doprowadzającej wodę do Twojego reaktora znalazły się w jednej linii i aby rurkę tak ustawić w reaktorze, by wylatująca z niej woda wprawiana była w ruch wirowy. Wydaje mi się, że nawiercenie wszystkich otworów tak, by wylot wody z nich skierowany był ku górze (ze wszystkich) byłby także uzasadniony z uwagi na to, że woda będzie rozbijać pęcherze
CO2 wprowadzane u góry reaktora, gdzie, jak wiadomo, będzie się tworzyć poduszka tego gazu. Całkowicie zaniechałbym przy tym wprowadzania do wnętrza reaktora spieku ceramicznego, ponieważ, w praktyce, po kilku tygodniach zapcha się on (mimo, że do wnętrza nie będzie docierać światło, a wpadająca do reaktora woda będzie przefiltrowana przez kubełek) i nie będzie Ci się chciało regularnie tego czyścić. Podobne obawy mam o zapchanie otworów w rurce. Mimo, iż nie będzie tam światła, ich średnica się z czasem zmniejszy. Nie daj, Boże, muszla ślimaczka zapcha Ci ją i trzeba będzie rozbierać, bo przepływ się zmniejszy.
Gdybym miał możliwość samodzielnie zaprojektować i wykonać reaktor, miałby dużą średnicę, otwór wlotowy z boku i skierowany na ściankę wewnętrzną (lub rurkę zakończoną tuż pod pokrywą), by wymuszać wirowanie wody wewnątrz, skierowany lekko ku górze, by od razu rozbijać poduszkę
CO2 pod dekielkiem.
Myślałem o zaadoptowaniu jakiegoś starego filtra kubełkowego od małego akwarium (np.
Tetra 600), ale mam obawy o nieszczelności takiego rozwiązania. Straciłem zaufanie do wyrobów Tetry, ale ta uwaga to poza konkursem (ang.: bottom line).