Cześć. Moje akwarium nawiedziła plaga okrzemek. Zbiornik ma 5 tygodni więc jest relatywnie świeży, przy czym ja swoim niedoświadczeniem dodatkowo tą plagę wzmocniłem, gdyż:
- W drugim tygodniu zmieniałem filtr na większy (tu bledem bylo kupienie najpierw zbyt małego)
- Jeszcze do trzeciego tygodnia sporo grzebałem w podłożu aktywnym
- Wystartowałem z zbyt małą masą roślin i z czasem dosadzałem
-
CO2 też wjechało z opóźnieniem
Tak że jak widać cała masa błędów początkującego. Ale do rzeczy - dziś czwarty dzień stosuję blue exit i zaczynam widzieć rezultaty. Wysypany wczoraj świeży biały piasek nie ma nawet jednej plamki, tak samo wyczyszczone mechanicznie kamienie już nie porastają. Plaga zdaje się nie postępować dalej.
Pytanie teraz tylko pozostaje co zrobić z roślinkami. Praktycznie wszystkie są zaatakowane, z czego najgorzej dostały
anubiasy i
ludwigie, które praktycznie całe są oblepione tym dziadostwem. Próbowałem czyścić to mechanicznie ale nawet z
anubiasów idzie ciężko, co dopiero z miękkich liści
ludwigii repens i narrow leaf, nie mówiąc już o moich młodych rotalach rotundifoliach
Zbiornik to 125l. Filtr to oase biomaster thermo 250. Temp utrzymuję ok 24 stopnie i ciężko mi zejść niżej ze względu na ledowe oświetlenie ogrzewające wodę. Świecę 60W przez 8h dziennie,
CO2 20-30mg/l 8h dziennie, GH 17 (RO w trakcie realizacji, będę mieszał 50/50 prawdopodobnie), KH 10, PH 7. Z ekipy sprzątającej mam 10 amanek i 2 molinezje czarne, od tygodnia bo dopiero wtedy domknął się cykl. Czekam jeszcze na otoski i military helmety bo nie były dostępne w mojej okolicy i musiałem zamowić z jednego z obwoźnych sklepow/hodowlii.
Proszę o porady co począć z roślinami, czy są w ogóle do odratowania. Boje się, że próba ich wymiany znowu zdestabilizuje mi srodowisko przez grzebanie w podłożu.
Pozdrawiam serdecznie,
MK