Początkowo używałem chlorków. Nie wiedząc, że chlorki (jeśli nie ma siarczanów) są dla roślin bardzo toksyczne - zwiększają znacznie mobilność innych składników, co powoduje często spalenie stożków wzrostu. Dopiero jak zacząłem używać głównie siarczanów - problem zniknął mimo obecności chlorków. Chlorki są w wodzie pożyteczne w niewielkiej ilości bo doskonale bronią przed ewentualnym toksycznym wpływem azotynów (gdyby z jakiegokolwiek powodu się pojawiły). Nie może też być ich zupełne zero, bo są potrzebne roślinom w niewielkiej ilości. Jednakże nadmiar skutecznie potrafi rozwalić
rośliny - w naturalnych zbiornikach rzadko ma to miejsce, bo siarczany są wszechobecne - jednak jeśli ktoś jechał po kosztach i chciał użyć chlorków tudzież po korciło go bo najczęściej w chlorkach mamy wyższe stężenie danego kationu (np. potasu) no to może się przejechać na tym. Możliwe też, że nadmiar chlorków jest szkodliwy właśnie przy braku siarki - tak mi to tłumaczył jeden botanik. Większość naturalnych wód ma siarczany powyżej 40mg/L. Dodatkowo warto wspomnieć - chlorki bez obecności siarczanów działają silnie korozyjnie na metale (może wpływać to na przyswajalność żelaza, chlorki ułatwiają bodajże utlenianie się żelaza przy nieobecności siarczanów, dokładnego mechanizmu jednak nie pamiętam).