witam
i sorka za odgrzewanie watku...ale pare 'kwiatkow" w wypowiedziach mnie nieco zirytowalo
na przykład taki "poproś o wymiane na zawór
CO2". A jaki inny miałby byc w butli (gaśnicy)
CO2? Butla
CO2 posiada oryginalnie zwór
CO2...albo scislej, butla wysokocisnieniowa posiada zawor wysokocisnieniowy....napełniona
CO2 bedzie butlą
CO2, napelniona tlenem bedzie butlą tlenową z zaworem tlenowym ...gasnica sniegowa jest butlą wypelnioną dwutlenkiem, zwana "gaśnicą" ze wzgledu na zastosowanie...AMEN
Butla
CO2 do gazowania piwa nazywa sie "piwnicą" ze wzgledu na zastosowanie ...heheheh, w obu wystepuje zawór
CO2, choc zawory moga sie nieco różnić.
Czy zawór jest z rurka siegajaca dna butli czy bez, zalezy od jej przeznaczenia i rurka taka znajduje sie w gasnicach. Po to by z butli "wylatywała" nie para, ale ciecz która po minięciu zaworu natychmiast zestala sie w tzw "suchy lód" o temp okolo -70 st.C i obniza temperature plonacego materiału,odparowujac odcina go od tlenu...
W innych butlach ta rurka jest zbedna i jej nie ma...w butalach do nasycania dwutlenkiem piwa, dla przykładu.
czesto powtarzanie na forum, ze konieczna jest wymiana zaworu i pozbycie sie owej rurki jest zwyczajnym brakiem wiedzy lub bezkrytycznym powtarzaniem tego, co ktos kiedys "palnął" i potencjalnym wpuszczaniem w zbedne koszty.
CO2 w temperaturze pokojowej gwaltownie odparowuje, przy nawet nieznacznej obnizce cisnienia. DELIKATNE uchylenie/odkrecenie zaworu do poziomu w którym słychac wyrazny syk uchodzacego gazu, powoduje tak mały przeplyw ze nawet płynny
CO2 wedrujacy rurką do zaworu, NATYCHMIAST za nim, lub nawet w samym zaworze, zamieni sie w gaz.
Zeby wywolac "wyplyw" cieczy na zewnatrz butli, otwarcie zaworu musialoby byc na tyle duze, ze takim strumieniem mozna by zasilac dyfuzor w zbiorniku wielkosci małego jeziora.
W akwarium, nawet kilkuset litrowym, przeplyw
CO2 liczy sie w cm3 na godzine. Nie ma takiej mozliwosci, zeby do reduktora, a tym bardziej do dyfuzora przedostał sie plynny
CO2.
Ilosc ciepła docierajaca z otoczenia do zaworu, jest wystarczajaca przy takich przeplywach, zeby wykluczyc jego zamarźniecie....wiec spokojnie panowie z tymi zbednymi wymianami.
Kto nie wierzy, a ma butle z "rurką" niech odżałuje "łyzke"
CO2 , uchyli bardzo DELIKATNIE zawor( bez redkuktora) az do uslyszenia syku i sprawdzi jak intensywny jest strumien gazu i czy pojawia sie jakakolwiek ciecz, co najwyzej po chwili pojawi sie nieznaczne oszronienie wylotu....pamietajac jednak, ze w trakcie zasilania akwarium, przeplyw gazu jest tak minimalny, ze nie ma mowy o jego usłyszeniu, wiec w tej próbie mamy i tak przełpływ kilkadziesiat razy wiekszy od potrzebnego.
Jesli ktos kupil okazyjnie pełna butle, ma ja opróznic i ponownie napełnic, zeby wymienic zawór (który tez kosztuje) czy pozbyc sie owej rurki przez jej odpiłowanie....to troche go to po kieszeni pociagnie, i nie bardzo wiem po co?
o kosztach 'legalizacji' nie wspominam...bo to kazdy i tak stara sie omijac....chyba ze ktos lubi finansowac z własnej kieszeni przyklejenie nowej naklejki na starą
. po drugie o ile sie nie myle, legalizacja jest wymagana dla gasnic i 'zaswiadcza" ze gasnica nie stanowi pustej dekoracji, i jest pełnosprawnym srodkiem gasniczym...o wymaganiu takim w akwarystyce nic mi nie wiadomo.
Osobiscie, kupiłem dosłownie za grosze pełną gasnice, na reszte "osprzetu" raczej nie ma sznas bym sobie w najblizszym czasie pozwolił....oczywiscie reduktor fajna sprawa, nastawiasz i masz spokój, ale jak sie nie ma, a rosliny głodne.... pomyslałem i wykombinowałem takie prowizoryczne "zastepcze" rozwiazanie.
http://www.roslinyakwariowe.pl/forum/vi ... hp?t=17532 Balon starcza mi na dwa baniaki 120 i 30 litrów, na mniej wiecej półtorej doby, obsluga sprowadza sie do ok 10 sekundowego delikatnego otwarcia zaworu, raz dziennie. Przez reszte doby ciesze sie bombelkiem co 3 sekundy. W porównaniu do upierdliwosci obsługi bimbrowni, wygoda nieporównywalna, a balon schowany w szafie razem z gasnica nie wadzi nikomu
Jak do tej pory, mimo ze wtłaczam w balon w ciagu 10 sekund porcje gazu, jaka wyplywa potem powoli przez 24 godziny, nie zdarzyło sie, zeby kiedykowliek w balon poszedł płynny dwutlenek, a butla jest z rurką....oj czepilem sie tych rurek
i rozgadałem jak kołchoźnica w polu....
pozdrawiam