Witam wszystkich.
Chciałem poradzić się doświadczonych kolegów odnośnie prowadzenia akwariów na podłożu aktywnym.
Wcześniej miałem bardzo ładny baniaczek na ziemi ogrodowej, wymagał jednak dużo uwagi, przycinek więc zachciało mi się czegoś mniej absorbującego..
W połowie kwietnia zrobiłem restart akwarium stawiając je poraz pierwszy na podłożu HELP - Advanced Soil.
Ponoć takie podłoże potrafi robić cuda, ułatwia prowadzenie akwarium i tworzy znacznie przyjaźniejsze środowisko dla fauny - niższe pH wody itp.
Niestety odkąd wystartowałem akwarium cały czas mam z nim problemy jakich nie miewałem na swoich poprzednich kreacjach -
nitki, śmierdząca brązowa wata, czarny korzuch na roślinach, okrzemki i nawracające sinice, film białkowy, zielone pędzle na korzeniu, kamieniach, roślinach..
Dzielnie walczę, oczyszczam liście, sukcesywnie unikam chemii i jakoś radzę sobie ze wszystkim ale po 4 miesiącach liczyłem że akwarium wyjdzie na prostą, tymczasem obserwuję cały czas jakieś nowe plagi.
Najświeższe zdjęcia akwarium:
Powiedzcie mi, w jaki sposób dbacie o akwaria na podłożu aktywnym?
Cały czas próbuję nawozić akwarium tak, jakbym chciał zachować stosunek NPK ale w praktyce w słupie wody cały czas mam 0ppm fosforu - ponoć podłoże absorbuje fosfor.
Czy popełniam błąd? Wpadłem na kilka filmów w których autorzy mówili, że na podłożu aktywnym wszystkie parametry powinny być zerowe bo wszystko chowa się w podłożu..
W moim przypadku znika tylko fosfor. Azot i potas mam na poziomach 10 i 20ppm. Gdy schodziłem z azotem
rośliny przestawały rosnąć, stare liście żółkły, pojawiała się sinica przejmująca plażę, substrat i niektóre
rośliny.
Teraz myślę, że jeżeli kolumna wody nie posiada fosforu to być może glonicha jedzą sobie to co wleję a
rośliny podłapują tylko to co jest w podłożu, włącznie z fosforem.
Nawet jeżeli zjechałbym z azotem i potasem do zera w kolumnie to co stanie się z epifitami które trzymam?
Anubias nana, wymarzony
bolbitis,
phoenix moss?
Już na chwilę obecną najszybciej rozwijającym się z tej trójki jest
anubias,
bolbitis po 4 miesiącach wypuścił ledwie centymetrowe liście a mech od 4 miesięcy jest niemalże w takim samym rozmiarze - czasami wypuszcza masę nitek które są albo glonem albo chwytakami tego mchu..
Przechodząc do konkretów: akwarium ma 52l, zalewane odstaną wodą kranową (co tydzień 10-15%). Obecnie mam ~8ppm NO3, ~20ppm K, w kolumnie 0 ppm PO4, temperatura 26 stopni.
Reszta parametrów w normie.
CO2 podawane bimbrownią żelatynową. Dna nie odmulam, ryb nie przekarmiam. Czasami wrzucę kilka szyszek olchy w nadziei że utrudniam życie glonom.
Filtr Multikani 800 - jeden kubełek z pokruszoną ceramiką i węglem aktywnym, oświetlenie
Aquael leddy 10W.
Obsada - 2 pielęgniczki ramireza, 7 neonków, 1 razbora galaxy, 5 kirysków panda, 6 krewetek RC.
Rośliny głównie wolnorosnące, niskie wymagania -
kryptokoryny,
żabienica,
Hygrophila Corymbosa,
Lilaeopsis brasiliensis,
anubias petite,
staurogyne,
Microsorum,
Hygrophila pinnatifida.
Prowadząc to akwarium popełniłem dwa błędy:
- przeprowadzałem leczenie razborek metronidazolem w zbiorniku i być może brązowa wata była gnijącymi składnikami tabletek które rozpuszczałem przez kilka dni w wodzie,
- jadąc na pięciodniowy wyjazd wrzuciłem rybkom zalecanego rozmiaru tabletkę weekendową, po powrocie wszystko było zajęte krótkimi nitkami, dywanami zielonych pędzli i brązowym nalotem - szyby, liście.
Prosiłbym o jakieś porady, wskazówki.. Czerpałem dużą przyjemność z prowadzenia akwarium ale patrząc na ten baniaczek coraz częściej myślę o skończeniu przygody niż o jakiejkolwiek satysfakcji.
Szkoda byłoby mi też przeprowadzać kolejny restart akwarium - z pewnością wróciłbym do ziemi ale wtedy zapewne mogę zapomnieć o kirysach, krewetkach czy ramirezkach które wymagają miększej wody.
Będę bardzo wdzięczny za wszelką pomoc!